Odwróciłam się gwałtownie, co było moim delikatnym błędem. Joe stał tóż za mną, teraz już wpatrywałam się w jego piękne oczy. Po raz kolejny dosłownie mnie nimi hipnotyzował.
-Demi...- powiedział i spojrzał na mnie, takimi słodkimi oczami. Czułam, jak kolana powoli robią mi się z waty, to było straszne. Nie chciałam przecież teraz przed nim paść.
-T..t..tak? - lekko się zająkałam, nabierając powietrza w płuca.
-Zastanów się nad tym występem, to na prawdę nic strasznego, a moglibyśmy dzięki temu pobyć trochę we dwoje, bez tej całej grupy dziewcząt, które nie dają mi spokoju - nie wierzyłam w to co słyszałam, jak on ze mną? Spędzać czas razem? To chyba jakiś żarcik? Ukryta kamera? Cokolwiek no!
-Ja właściwie to już się zastanowiłam - gdy to mówiłam wzrok spuściłam na ręce, czułam jak moje policzki gwałtownie się rumienią, teraz na bank wie, że jego obecność mnie krępuje. Ręką podniósł mój podbródek, tym samym zmuszając mnie do spojrzenia sobie w oczy. Z jego miny można, było wyczytać jasne pytanie, na którego odpowiedź tak strasznie czekał, a ja z nią zwlekałam. Wcale nie, dlatego że chciałam go trzymać w niepewności. Ja po prostu nie mogłam z siebie wydusić słowa, jego obecność tak na mnie działała.
-Ja, się zgadzam - spojrzałam teraz już nieco odważniej. Uśmiechnęłam się delikatnie wyczekując jakiej kolwiek reakcji z jego strony.
-Naprawdę? - spytał tak jakby nie dowierzał. No cóż, wcześniej dosyć mocno postawiłam sprzeciw, a tutaj odrobiona alkoholu, ładne oczka i się zgadzam. Jaka ja jestem uległa.
-Myślę, że tak - po moim słowach tylko uśmiechnął się, dał mi buziaka w policzek, rzucił szybkie dobranoc i już go nie było. A ja jak zakochana gówniara, poszłam z wielkim wyszczerzem do domu.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Dzień w dzień po lekcjach zostawałam w szkole wraz z Joe i uczyliśmy się wspólnie tekstów piosenek, ćwiczyliśmy je, spędzaliśmy miło czas. Ale poza tym nie widzieliśmy się w ogóle, tak na prawdę nie dowiedziałam się o nim nic więcej. Nadal jedyne informacje jakie znam to jego imię, nazwisko i wiek. Dziś po raz pierwszy odprowadził mnie do domu, nic dziwnego była to nasza najdłuższa próba. Trwała prawie do 21, wszystko dlatego że występ już jutro, więc to już takie generalne było. Piosenki mieliśmy opanowane na perfekcje.
-To co jutro mamy swój wielki dzień - stwierdził z uśmiechem. Pokiwałam twierdząco głową.
-Ja już może pójdę - oddałam uśmiech, stanęłam na palcach i na jego policzku złożyłam delikatny pocałunek. Zatrzymał mnie, i wręczył mi jakieś pudełeczko.
-Gdy będziesz się strasznie denerwować otwórz, powinno pomóc - skinęłam głową i weszłam do domu, od razu szybko wbiegłam po schodach na górę. Nie wspominałam, ale praktycznie przez cały tydzień razem z nami na próbach, była Care i David. Oczywiście nie po to, żeby się uczyć, a żeby spędzić czas razem. Tak oni ze swoją relacją zaszli już dużo dalej niż ja i Joe, zdecydowanie nie byli tylko przyjaciółmi. Każdą wolną chwilę spędzali razem, może i przemawia przeze mnie zazdrość, ale czułam jak tracę przyjaciółkę. Zachciało mi się jeść, dlatego zeszłam na dół. W przeciągu sekundy w moich oczach stanęły łzy, pewnie się zastanawiacie co zobaczyłam? Moja matka ledwo trzymająca się na nogach, oczywiście z powodu ilości spożytego alkoholu i jakiś małolat z mojej szkoły, który się z nią obściskuje. Ona już pozbawiona bluzki, on na szczęście jeszcze nie.
-MAMO ! - krzyknęłam zapłakanym głosem. Na chwilę odwróciła się w moją stronę, spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem i wybełkotała:
-Spieprzaj do pokoju gówniarzu! - tym razem to ona podniosła głos. Zalałam się tysiącami łez, które mimowolnie spływały po moich policzkach.
-Suka - przekrzyczałam ją dosłownie. Pobiegłam po schodach, wywalając się parę razy, zatrzasnęłam się w łazience. Płakałam to mało powiedziane, to była istna rozpacz. Nie mogłam się opanować, ręce mi się trzęsły, nie czułam już głodu. Otworzyłam szafeczkę, która znajdowała się nad umywalką, szukałam czegoś co pomoże mi zapomnieć o bólu. Wyjęłam żyletkę, wzięłam ze sobą ręcznik. Wyszłam z łazienki i pobiegłam do pokoju. Już miałam wykonać pierwsze cięcie, gdy przypomniałam sobie o pudełeczku, które dał mi dziś Joe. Nigdy jeszcze nie okaleczałam się, dlatego bałam się, mimo złości wiedziałam, że będzie bolało. Pospiesznie zaczęłam go szukać, wcześniej jeszcze zamknęłam drzwi na klucz, po to żeby nikt przypadkiem nie chciał mi przeszkodzić. W końcu po przerzuceniu dosłownie połowy pokoju znalazłam je. Otworzyłam i moim oczom ukazało się coś, czego w ogóle bym się nie spodziewała, to był szok. Leżała tam folia, a w niej biały proszek. Nie byłam głupia, od razu zorientowałam się co to jest. Na początku nie byłam przekonana, do takiej formy odstresowania, nigdy bym nie pomyślała o tym, że kiedyś będę myśleć, aby posunąć się, aż do takiego stopnia. Po około 5 minutach, na biurku leżała rozsypana jedna dłuższa kreska. Przed tym jak to zrobiłam starałam się racjonalnie pomyśleć, czy to na pewno dobry pomysł. Wzięłam głęboki wdech, wydech i za jednym razem pochłonęłam całą zawartość. Nie minęło kilkanaście minut, a poczułam głębokie odstresowanie. Świat zabawnie wirował, co rzeczywiście sprawiało mi przyjemność. Nie myślałam o problemach, a co za tym wszystkim idzie moja odwaga wzrosła do poziomu max. Teraz już nie miałam problemu, z tym co chciałam zrobić wcześniej. Wzięłam do ręki żyletkę i zrobiłam 3 mocne cięcia, widziałam jak krew wylewa się z mojej ręki strumieniami, zamiast płakać z bólu, śmiałam się jak opętana. Zamiast wycierać rękę ręcznikiem i jak kolwiek hamować krwawienie, pozwalałam aby wylatywało ze mnie życie, w tej chwili to było najlepsze co mogłam czuć. Nie rozumiałam świata i tego co mnie otacza. Moja matka, która wiecznie nie miała dla mnie czasu, umawiała się z uczniami z mojej szkoły. Ojciec, który nas zostawił, i do tego Joe, który zawrócił mi w głowie. Po tej jednej kresce wszystko przestało mieć znaczenie, wszystko stało się lepsze. W końcu przed oczami pojawiła mi się ciemność, zsunęłam się po ścianie, zamknęłam oczy.
Tak strasznie smutno, że tak mało osób tu zagląda.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo piszesz super. Cóż, postaram się powysyłać linki, a może zajrzy tu większa publiczność.
Super rozdział.
Fajnie, że Joe się zgodził, a Demi była szczęśliwa.
Cudeńko <3
Czekam na następny.
Buziaczki <3
Bardzo Ci dziękuje :3 Dodaje to też na wattpadzie i tam ma większą grupę zwolenników. Ja już nie długo zajrzę do Ciebie misiek :*
UsuńDemi i Joe.
OdpowiedzUsuńUlubiona para mojej młodości.
Fajnie, że piszesz o ich bloga.
Na pewno będę wpadać.
Pozdrawiam.
-Al.
Bardzo dziękuje. Widzę, że ktoś tu zagląda więc będę dodawać i tutaj :)
UsuńSerdecznie zapraszam na moje opowiadanie Tears dont fall :) http://tearsdontfallbyedi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń